Jestem samotną, chociaż wolę nazywać się samodzielną mamą 11 latka. Robię wszystko, aby zapewnić synowi godne warunki dorastania, nauki i rozwoju. Udało mi się w końcu po kilku latach uwolnić się od alkoholika, który wykańczał psychicznie mnie i mojego syna. W końcu mogę swobodnie oddychać. Pracuję codziennie prawie po 11 godzin, nawet i w weekendy, syn mnie wspiera bo widzi, że to wszystko co robię ma sens, jest mu lepiej i ma spokój psychiczny (jesteśmy po terapiach dla rodzin współuzależnionych oraz dla dzieci z nadpobudliwością). Nie otrzymuję alimentów, gdyż mój były mąż robi wszystko, aby wykazywać że nie uzyskuje dochodów, więc alimentów po prostu nie płaci. Na Fundusz Alimentacyjny nie mam co liczyć. Dzięki wspólnemu rozliczaniu pieniądze mogę przeznaczyć na terapię dla mojego syna (nadpobudliwość psycho-ruchowa) oraz dodatkowe obozy terapeutyczne. Teraz niestety będę musiała z tego wszystkiego zrezygnować. Tylko dlaczego?
Wg rządu i nowych przepisów powinnam pozostać w związku z agresorem psychicznym i rozliczać wspólnie oraz być może powielać model rodziny z dysfunkcjami, zamiast stworzyć silną rodzinę (wg PIS nie-rodzinę), która oparta jest na wzajemnym szacunku i miłości.