Nikt z samotnych rodziców nie wybierał sobie takiego życia, nikt o nim nie marzył, nie planował od małego samotnego macierzyństwa czy tacierzyństwa. To grono osób, które przeżyło życiowe tragedie – śmierć małżonków (wdowy, wdowcy), przemoc (rozwodnicy, konkubenci), czy tak jak ja – porzucenie. Mój syn ma 1,5 roku – od prawie roku nie widział ojca. Czy tak chciałam? Nie – to nie był mój wybór. Zacznijmy od początku. Zaplanowany był ślub, pojawiła się ciąża, sama radość. Nadeszła pandemia – zaplanowany ślub w kwietniu 2020 się nie odbył, bo od marca zamknięto wszystko w kraju. W sierpniu poród. A potem? Potem ojciec nie miał ochoty zajmować się synem. Mimo moich próśb, błagań, znoszenia poniżania, bo mimo, że widziałam, że już razem nie będziemy, chciałam, żeby syn miał oboje rodziców. Ojciec dziecka postanowił inaczej. Zostaliśmy sami. Od rozprawy we wrześniu nawet o niego nie pyta. Nie wie co się z dzieckiem dzieje, jakie ma potrzeby, jak się rozwija, czy choruje, kto się nim zajmuje kiedy ja jestem w pracy. Zostałam sama z całą opieką, organizacją życia i zapewnieniem pełnego bytu dziecka – nie mogę liczyć na żadne dodatkowe wsparcie poza ustalonymi alimentami, bo nie mamy kontaktu.

 

Jestem osobą wykształconą. Ciężko pracowałam przez całe studia i po nich, ciągle się dokształcając, pracując czasami po 12 h na dobę 7 dni w tygodniu. Nie pochodzę z bardzo zamożnej rodziny – niczego nam nie brakowało, ale było to życie „od 1 do 1”. Na wszystko w życiu muszę zapracować sobie sama. Nadal pracuje ponad siły – prawie nie sypiam, jak dziecko śpi pracuje, kilka godzin dziennie moja mama, która ma problemy zdrowotne pomaga mi przy dziecku, żebym pracowała, a jak nie pracuje to zajmuje się synem – a obowiązków jest cała masa. Nie mogę posłać dziecka do żłobka – za dużo zarabiam, więc nie należą mi się punkty za samotne macierzyństwo, a żłobek w mojej miejscowości jest jeden i absolutnie nie zapewnia miejsca nawet większości dzieci. Do tego prowadzę dodatkowe szkolenia – pracuję głównie wieczorami jak inni wracają z pracy – żłobki wtedy są zamknięte. Gdyby nie mama doszedłby mi więc koszt niani ok 2000 zł miesięcznie – w moim przypadku nie realne pieniądze, a przecież pracować muszę, za coś żyć muszę i ja i dziecko. Ulgi za posiadanie dziecka (1000 zł z podatku) nie dostaję, bo przekraczam dochód. Nie należy mi się nic. A przecież, tak jak w pełnych rodzinach muszę utrzymać dom, mam opłaty związane z samochodem, mediami, też chcę zabrać dziecko na wakacje, też chcę jak inni zapewnić dziecku i sobie nasz dom – nasze mieszkanie. To, że jesteśmy we dwoje nie zmniejsza moich kosztów w porównaniu z rodziną 2+1 – kolejna osoba w domu to jedynie nieco więcej wody do mycia, jedzenia, czy ubrania, pozostałe koszty jak utrzymanie mieszkania, samochodu, opieki nad dzieckiem itp są dokładnie takie same. Różnica jest taka, że jak jest dwoje rodziców to oni wspólnie zarabiają podobne pieniądze co ja sama – bo muszę dać radę, tylko, że ich ten sam dochód w rodzinie jest dzielony na 2 – nie przekraczają dochodów, mogą skorzystać z ulgi na dziecko, z dwóch kwot wolnych od podatku, ja nie dość, że muszę sama ilością czasu odebranego mi i synowi to nie mogę z takiej ulgi skorzystać. A przecież w pełnej rodzinie dziecko mniej cierpi jeśli jeden z rodziców musi dorobić bo im brakuje, niż moje dziecko – poza mną nie ma nikogo. Idźmy dalej – porównajmy samotnego rodzica z małżeństwem bezdzietnym. Załóżmy „tradycyjną” sytuację – żona zostaje w domu. Oni nadal mogą rozliczyć się razem. Więc tak jak ja w zeszłym roku mogą „zaoszczędzić” 10 tyś. na wspólnym rozliczeniu. Ja dzięki Państwa zmianie – Polskiemu Ładowi dostanę AŻ 1500 – prawie 7 razy mniej. A przecież, jeśli małżonkom bezdzietnym brakuje niepracujący małżonek, któremu nic nie jest (gdyby coś mu było zapewne byłby np. na rencie) może iść choćby na część etatu. Moje roczne dziecko nie pójdzie „dorobić”. Mało tego – wróćmy do mojej historii. Zostałam sama z dzieckiem. Nie mam żadnej pomocy, wsparcia, kontaktu z ojcem dziecka z jego wyboru. On żyje jak król – właśnie będzie brał ślub, nie ma żadnych obowiązków, zobowiązań. I on z żoną niepracującą bez dzieci będzie korzystać ze wspólnego rozliczenia, dostając od Państwa zwrot ok 10 tyś.. Ja opiekująca się samotnie jego dzieckiem, borykająca się z wieloma problemami wychowania samotnie dziecka dostanę 1500 zł. Człowiek, który porzucił dziecko, który nie wykonuje żadnych obowiązków dzięki Państwu jest lepiej traktowany niż ja z dzieckiem.